Kategorie

Płatności

   
           Zalecane !

    

      Wpłata na konto
            firmowe
      (przelew zwykły)  

      
     Tylko dla klientów
          z zagranicy

Terrorizer ‎– Hordes Of Zombies

Dostępność:
szt.
Cena netto: 38,21 zł 47,00 zł

Terrorizer ‎– Hordes Of Zombies

 

Label: Season Of Mist ‎– SOM 254

Format: CD, Album, Limited Edition

Country: Europe

Released: 2012

Genre: Rock

Style: Grindcore, Death Metal

 

 

Tracklist

 

 

1. Intro 1:52

2. Hordes Of Zombies 3:28

3. Ignorance And Apathy 2:10

4. Subterfuge 1:59

5. Evolving Era 3:25

6. Radiation Syndrome 2:07

7. Flesh To Dust 2:20

8. Generation Chaos 2:10

9. Broken Mirrors 3:08

10. Prospect Of Oblivion 3:25

11. Malevolent Ghosts 3:01

12. Forward To Annihilation 2:01

13. State Of Mind 3:18

14. A Dying Breed 3:48

15. Wretched (Bonus Track) 2:41

16. Hordes Of Zombies [Demo] 3:28

 

 

Barcode and Other Identifiers

Barcode: 822603125429

 

 

Na początek herezja - "World Downfall", debiut Terrorizer, który dał grupie nieśmiertelność w muzyce ekstremalnej. Po kilku przesłuchaniach przekonałem się natomiast do "Darker Days Ahead", a "Hordes Of Zombies" zachwyciłem się od razu. Nie jestem takim ortodoksem, żeby psioczyć na to, że gitary są za czyste, a brzmienie zbyt klarowne i dynamiczne.

 

Wciąż w muzyce Terrorizer słychać echa tego, co grał wczesny Death i Autopsy, a także grindcore'owe legendy - wczesne Napalm Death, Carcass oraz Extreme Noise Terror.

 

Nie ma już Jesse'ego Pintado (zmarł w 2006 roku), ale zastąpiła go godnie na gitarze koleżanka Katrina, koleżanka ponownie dającego głos na płycie Terrorizer Anthony'ego "Wolfa" Rezhawka. Jego głos to tym razem niższy growling, bardziej zbliżony do death metalu niż grindu. Ale w ogóle to nie przeszkadza w słuchaniu.

 

W każdej sekundzie czuje się ogromne doświadczenie i ogranie muzyków, ich przesiąknięcie takimi dźwiękami. Jest to dojrzałe, ale niepozbawione pasji, energii, przekładającej się na świeżość i sporą siłę rażenia trzeciego krążka Terrorizer.

 

Album rwie ostro do przodu od pierwszej do ostatniej minuty, porywa i nie puszcza. Wyróżnianie któregokolwiek z kawałków jest zbędne. Mógłbym napisać, że zachwycają mnie "Evolving Era" i "Radiation Syndrome" (fajnie wiosło się delikatnie "rozjeżdża" w tym pierwszym), choć zachwycają mnie bardzo.

 

Ale nie mniej zwalają mnie z nóg choćby "Broken Mirrors" czy "Prospect Of Oblivion". I tak mógłbym wymienić wszystkie 14 tytułów, łącznie z intro. Bębny Pete Sandoval nagrał jeszcze przed poważnymi problemami z kręgosłupem.

 

A odpowiedniego kopa płycie Terrorizer nadał Dan Swanö w swoich Unisound Studios, odpowiedzialny za ostateczny szlif. Zrobił to wspaniale, jak ktoś, kto czuje takie granie.