Godflesh – Slavestate
Label: Earache – MOSH 30
Format: Vinyl, LP, Compilation
Country: UK
Released: 1991
Genre: Electronic, Rock
Style: Industrial
Tracklist:
A1 Slavestate 3:56
A2 Perfect Skin 7:37
A3 Someone Somewhere Scorned 4:48
A4 Meltdown 5:49
B1 Slavestate (Radio Slave) 4:56
B2 Slavestate Total State Mix 8:28
B3 Perfect Skin Dub 12:14
Płyta: EX
Okładka: NM+
Barcode and Other Identifiers:
Barcode: 5 018615 103066
Matrix / Runout (Hand-etched, Runout Side A): MOSH 30 A1 TRANSFERMATION MPO
Matrix / Runout (Hand-etched, Runout Side B): MOSH 30 B1 MPO
Po nieludzko twardych monolitach z końcówki lat 80 przyszedł czas na zmianę brzmienia w obozie Godflesha. Fani ascetycznej formy obecnej na Streetcleaner byli wstrząśnięci serią małych EPek, które zaproponowały bardziej żwawe, dynamiczne wręcz „taneczne oblicze” Brytyjczyków. Obok Machine (automat perkusyjny) J.K. Broadricka i G.C. Greena na dłuższą chwilę zagościł w roli drugiego gitarzysty Paul Neville - kompan jeszcze z czasów ich wspólnego zespołu Fall Of Because.
Niniejsze wydawnictwo posiada niejednoznaczny status - zawiera wspomniane EPki także można je potraktować jako kompilację ale przez to, że całkowity czas trwania Slavestate to ponad 50 minut i fakt, że została wydana w formacie 12" sprawia, że przez niektórych uznawana jest jako drugi album długograjacy w historii Godflesh.
Powszechnie uznaje się, że wyraźne swe piętno na tym albumie odcisnęła muzyka techno, aczkolwiek wydaje się, że zespół po prostu położył nacisk na industrialne brzmienie redukując wpływy muzyki metalowej - co nie oznacza, że wyzbył się ich całkowicie.
Tytułowy „Slavestate” to straszliwa dźwiękowa burza, gniewny wokal J.K. Broadricka notorycznie zagłuszany jest przez elektroniczny zgiełk i soczyste pulsowanie gitary basowej G.C. Greena, która ma znacznie więcej do powiedzenia niż dotychczas. Gitara elektryczna Justina wydaje z siebie nieprzyjemne dysonanse - nieodłączny element i jedna z wizytówek tego zespołu.
Niezależnie od tego jaką zastosujemy typologię w kategoryzowaniu tego wydawnictwa, pewnym jest fakt, że eksperyment ze strony Godflesh udał się idealnie. Slavestate to duża dawka intensywnej muzyki wyłamującej się z ówczesnych (sub)gatunkowych ram, która stanowi pamiątkę mezaliansu elektroniki z muzyką metalową początku lat 90. Jako całokształt jest to płyta spójna i gdyby nie ułożone blisko siebie remixy na pewno byłoby to dzieło bardziej przyswajalne. Możliwe, że w tym tkwi właśnie urok? W monotonni, która zaczyna doskwierać stając się czymś nieznośnym? Dziś już takiego brzmienia próżno szukać, dziś już tak się nie gra.