Categories

Payment

   
           Zalecane !

    

      Wpłata na konto
            firmowe
      (przelew zwykły)  

      
     Foreign customers
               only 

The Allman Brothers Band ‎– The Allman Brothers Band At Fillmore East

Availability:
szt.
Net Price: €23.37 €28.75

The Allman Brothers Band ‎– The Allman Brothers Band At Fillmore East

 

 

Label: Capricorn Records ‎– 2639 102, Capricorn Records ‎– 2476 110, Capricorn Records ‎– 2476 111
Format: 2 × Vinyl, LP, Album, Reissue
Country: Germany
Released: 1976
Genre: Rock
Style: Southern Rock, Blues Rock, Blues

 

Tracklist:

 

A1 Statesboro Blues 4:08
A2 Done Somebody Wrong 4:05
A3 Stormy Monday 8:31
B You Don't Love Me 19:06
C1 Hot 'Lanta 5:10
C2 In Memory Of Elizabeth Reed 12:46
D Whipping Post 22:40

 

Płyty: NM-
Okładka: EX

 

Notes:

 

Recorded Live at the Fillmore East, March 12 & 13, 1971, by special arrangement with Bill Graham.
Laminated gatefold cover.
Catalog number 2639 102 on cover, 2476 110 on side 1 and 2 labels, and 2476 111 on side 3 and 4 labels.
Made in Germany (on labels).
Release date is printed on original white inner sleeve like x/x/76.

 

Barcode and Other Identifiers:

 

Matrix / Runout (Side 1 stamped): 2476 110 S 1 3 20 1 L
Matrix / Runout (Side 2 stamped): 2476 110 S 2 3 20 1 H
Matrix / Runout (Side 3 stamped): 2476 111 S 3 3 20 1 E
Matrix / Runout (Side 4 stamped): 2476 111 S 4 3 20 1 F
Rights Society: GEMA

 

Jeden z najsłynniejszych koncertowych albumów wszech czasów. I zarazem podręcznikowy przykład, jak wyglądały rockowe koncerty na przełomie lat 60. i 70. Po pierwsze, utwory znane ze studyjnych albumów były tylko punktem wyjścia do długich, przeważnie kilkunastominutowych improwizacji, podczas których wszyscy muzycy mogli zaprezentować swoje umiejętności ("In Memory of Elizabeth Reed", "Whipping Post"). Po drugie, na repertuar składały się także kompozycje spoza regularnych wydawnictw, głównie covery - oczywiście również znacząco różniące się od pierwowzorów ("Statesboro Blues" Blind Williego McTella, "Done Somebody Wrong" Elmore'a Jamesa, "Stormy Monday", T-Bone'a Walkera, "You Don't Love Me" Williego Cobbsa), ale czasem także autorskie utwory ("Hot 'Lanta"). To właśnie sprawia, że koncertówki z tamtych lat są wartościowymi pozycjami w dyskografiach i nierzadko przyćmiewają studyjne wydawnictwa. W przeciwieństwie do współczesnych albumów "na żywo", na których utwory są odgrywane nuta w nutę, zgodnie ze studyjnymi wersjami.

"At Fillmore East" został zarejestrowany podczas serii koncertów grupy w nowojorskim Fillmore East, w marcu 1971 roku. Oryginalne wydanie składało się z siedmiu utworów umieszczonych na dwóch płytach winylowych - pierwszą wypełniły cudze kompozycje, autorskie trafiły natomiast na drugą. Początek jest jeszcze dość zachowawczy. "Statesboro Blues" i "Done Somebody Wrong" zostały zaprezentowane w niewiele ponad czterominutowych wersjach. Tyle jednak wystarczyło, by wydobyć z tych klasycznych bluesów wszystko, co najlepsze, jednocześnie wzbogacając je o rockową energię. A prawdziwa magia zaczyna się od ośmiominutowego wykonania "Stormy Monday", z rozbudowaną częścią środkową, z porywającymi solówkami obu gitarzystów i Gregga Allmana na organach.

To jednak dopiero przedsmak tego, co ci muzycy potrafili osiągnąć na koncertach. Z każdym kolejnym utworem osiągają wyższy poziom zespołowego grania. Już dwudziestominutowe wykonanie "You Don't Love Me" - z tym pięknym momentem, kiedy milknie wszystko, poza gitarą Duane'a Allmana - wydaje się absolutnym szczytem takiego grania. A przecież potem jest jeszcze lepiej. Instrumentalny jam "Hot 'Lanta", mimo że skondensowany do pięciu minut, jeszcze lepiej pokazuje talent muzyków do wspólnego improwizowania - kolejno prezentują tutaj swoje popisy, nie zapominając jednak o zachowaniu interakcji z pozostałymi. Jednak i ten utwór udało się przebić - genialnym wykonaniem "In Memory of Elizabeth Reed". Utwór rozrósł się tutaj ponad dwukrotnie, muzycy fantastycznie rozbudowali znane już tematy i wprowadzili zupełnie nowe, dzięki czemu kompozycja nabrała zupełnie nowej jakości.

A potem znów okazuję się, że można zagrać jeszcze bardziej porywająco. Bo tutejsze wykonanie "Whipping Post", trwające ponad dwadzieścia minut, to jeden z najwspanialszych momentów w historii muzyki rockowej, jak i bluesowej - prawdziwa esencja obu tych stylów. Te wszystkie liczne gitarowe solówki, zagrane z niesamowitą pasją, to niespodziewane, klimatyczne zwolnienie w połowie - tego się nie da opisać słowami. Ilu rockowych wykonawców potrafiło wspiąć się na ten poziom? Może nawet dałoby się ich policzyć na palcach dwóch rąk. Album w tym miejscu słusznie się kończy - bo już nic lepszego nie mogłoby się na nim znaleźć.

Co tu dużo mówić – jest to jedna z tych płyt, które zmieniły oblicze rocka. Które pokazały, że zespoły rockowe wcale nie mają ochoty zamykać się w konwencji zwrotka / refren / zwrotka / refren / solo / refren / koniec, a zamiast tego stale poszukują nowych środków wyrazu, stawiają na improwizację, emocjonalność przekazu i zupełny brak podporządkowania schematom. Wyszło kilku panów na scenę, odpaliło te swoje wzmacniacze i nikt nie spodziewał się, dokąd ich to zaprowadzi.