Kolejnym krokiem w muzycznej karierze Belgów z Front 242, tuż po świetnie przyjętych "Official Version" i "Front By Front" praktycznie szturmem podbijających parkiety taneczne w całej Europie, okazał się album "Tyranny For You".
Choć grupa już dawno zasłużyła sobie na miano prawdziwej gwiazdy na scenie EBM, to wcale nie zamierzała obniżać lotów. Wręcz przeciwnie, kolejny krążek, choć nieco inny od poprzednich, okazał niezwykle ambitnym dziełem, jeszcze bardziej podkreślającym potencjał grupy.
Po wyśmienitych technicznie krążkach, Fronci zmienili nieco pole swych muzycznych manewrów, oferując za sprawą "Tyrany For You" muzykę bardziej melodyjną, stawiającą w swej strukturze na syntezatory i aranże aniżeli na beat, który dotąd wydawał się pełnić główną rolę w kompozycjach grupy. Zatem kto zachwycony poprzednimi dokonaniami Belgów sięgnie niejako z marszu po ten album, może poczuć rozczarowanie.
Wynika ono jednak nie z rzeczywistej "słabizny" materiału, a nowej formy EBMu, która nie dość, że bogatsza brzmieniowo, okazuje się tworem niezwykle ambitnym, powiedzielibyśmy dojrzałym. Nic dziwnego, w końcu w chwili wydania "Tyrany…" formacja od 9 lat prężnie wydaje kolejne albumy. Co, więc tym razem mają do zaoferowania? Przede wszystkim klimat! Od razu słyszalny nacisk położony na specyficzny, nieco przytłaczający ciężar, utrzymuje się aż do końca płyty.
Utwory brzmią tajemniczo, czasem hipnotycznie, ich cel nie oscyluje już głównie wokół dobrej zabawy przy chwytliwym beacie. Sięgają nieco wyżej - starają się zająć, powalić, zachwycić słuchacza, choć wciąż przy ich budowie niezwykle pomocna okazuje się rytmika nadająca tempa i ekspresji poszczególnym kawałkom.
Również wokal nie pozostaje tu bez znaczenia. Forma, w jakiej krystalizuje się na tym materiale, jak i wszelkie obróbki, jakim jest poddawany, wręcz kapitalnie oddają ducha każdej z 10 autorskich kompozycji, zaś najlepiej widać to przy okazji "Gripped By Fear", nieco melancholijnego utworu, traktującego o strachu związanym z codzienną egzystencją.